środa, 28 sierpnia 2013

Współlokatorzy

Z Sonią i Marysią nowi współlokatorzy. Mili rodzice, ich Maja też urodziła się 1 sierpnia. Po tym, jak zauważyli, że nie porusza rączkami, z kimś się tam się skonsultowali. Przywieźli ich do CZD. Nowotwór w połowie odcinka kręgosłupa. Jest ciężko.

Ale rodzice wyluzowani. "Można odłączyć z gniazdka podgrzewacz wasz do mleka, żeby podłączyć telewizor?" [Jeszcze nam nie przyszło do głowy, żeby zastanawiać się nad możliwością włączenia TV ustrojstwa].

Nie mają ciągle jednoznacznej diagnozy. Na pytanie, jaką wobec tego chemię dostaje ich dziecko (bo dostaje), odpowiadają: "nie wiemy". Luz. Rozwiązują krzyżówki. "Strzelba myśliwska na F?": "Fuzja!"

Idealni pacjenci kliniki onkologii CZD. Zero pytań i wątpliwości. Oby Maję wyleczyli...


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Proszę szanownego Pana, także bywamy w tej klinice i wiele rzeczy i osób nas w niej denerwuje, ciasnota jedna łazienka hierarchia oddziałowa i tp., lecz wiemy że innego takiego miejsca nie ma. Można wybrać inną placówkę tylko to nie ma najmniejszego sensu bo nikt nam nie pomoże tak jak tu. Ja tych ludzi naprawdę podziwiam mnóstwo pacjentów, ciągle zaganiani, ciągle borykają się z jakimiś przeciwnościami, brak sprzętu funduszy, upierdliwi rodzice którzy naczytają się „mądrości „ w neci i zgrywają najmądrzejszych. Takim wszystko wiedzącym radze samemu zacząć się leczyć i nie zajmować czasu ani Sali innym, bo jak sam się zemną zgodzisz ciasno maję tam na oddziale. Każdy z nas inaczej przeżywa tą tragedię, jaką jest choroba dziecka, jedni „drą” się na cały świat i mówią jacy to oni nieszczęśliwi bo mają chore dziecko a inni siedzą cichutko i próbują poradzić sobie z tym tak jak umieją. W to też można wliczyć rozwiązywanie krzyżówek. Życzę zdrowia dla niuni, a Panu szanownemu trochę pokory.

Unknown pisze...

Nie wiem, o jakiej rzetelności pan pisze. Jeśli ma pan na myśli rzetelność dziennikarską, o której gdzieś zasłyszał, to nie ten adres.

Co do usuwania postów: jeśli na blogu znajdzie się komentarz "żenada" albo "nie wstyd panu?" bez żadnych argumentów, będę to usuwał bezzwłocznie. Bez przesady, ale jakaś netetykieta zobowiązuje.

Jako że ostatni pana komentarz spełnia wyjątkowo jej zasady, odpowiem.

Bywam tam codziennie. Ciasnota w ogóle mnie nie denerwuje, jestem w stanie przymknąć na to oko. Argument dot. zajmowania miejsca bzdurny, bo akurat obłożenie w klinice onkologi w na dziś to jakieś 50 proc.

Kluczowym jest coś innego. Gdyby czytał pan uważnie wszystkie posty, wiedziałby, że CZD mojemu dziecku ZASZKODZIŁO. Nie wiem jak pan, ale ja jako rodzic reaguję na krzywdę swojego dziecka, tym bardziej chorego i bezbronnego. Gdyby lekarze nie ZASZKODZILI, Marysia pewnie już dziś mogłaby być w domu. Gdyby nie upierdliwi rodzice, którzy wywalczyli sposób leczenia, który POMAGA, mogłoby dziś być gorzej. A to właśnie dzięki braku pokory, o której pan pisze. Nie u mnie. U lekarzy, którzy chodzą z wysoko podniesionymi nosami, kłamią i manipulują rodzicami. Doradzam bardziej uważne czytanie.

Co do współlokatorów. Mój wpis nie miał na celu ich obrazić i nie wiem, skąd w pana głowie pojawił się taki pomysł. Celem był prztyczek w nos lekarzy, którym wygodniej jest nie rozmawiać z rodzicami i nie tłumaczyć się z niczego. Rodziców Mai bardzo szanuję, spędziliśmy dziś miłe popołudnie. Śmiech z rozwiązań w krzyżówkach jeszcze chyba nikomu nie zaszkodził.