wtorek, 20 sierpnia 2013

Odwrócone głowy

Ciężko i przykro to pisać. Bez obaw, nie chodzi o stan Marysi. Chodzi o stan umysłów i serc dorosłych. Nawet nie jestem pewien, czy powinno się to znaleźć na blogu dotyczącym moich dzieci.

Choroba dziecka to chyba najtrudniejsze doświadczenie w życiu rodzica. Szczególnie tak ciężka choroba. Przyjaciół i bliskich rodzica dotyka to również. I w takim przypadku wychodzi na jaw jak z użyciem papierka lakmusowego rozróżnienie, kto jest "na dobre i na złe", a kto tylko "na dobre". Wyniki sprawdzianu są tylko do pewnego stopnia przewidywalne. W niektórych przypadkach zaskakuje zawód, bo to jak pierwszy zawód miłosny w miniaturze. Ale też nagły i niespodziewany.

Nikogo nie oceniam. Słabości, które powodują odwracanie głowy ze strachu przed chorobą staram się zrozumieć. Tylko jest nam zwyczajnie przykro.

Dla porównania: w sąsiadującej w klinice onkologii sali długi czas spędzają mama i jej czteroletni syn, któremu wczoraj zrobiono rezonans. Leczy się w CZD od czerwca 2012. Badanie wykazało przerzuty nowotworu z mózgu na kręgosłup, co praktycznie oznacza koniec szans. Mama cały czas jest z nim. To jej jedyne dziecko. Jest w trakcie rozwodu z mężem. A dziś byłem świadkiem, jak pocieszała inne mamy. Z przekonaniem, siłą i wiarą, że przynajmniej w ich przypadkach będzie lepiej. Zazdroszczę siły i empatii. Życzę 5 proc. tego samego tym, którzy osłabli przy naszym problemie.


Brak komentarzy: