Dzisiejsze wyniki ponownie gorsze. Płytek znów mniej. Niewiele, ale systematyczność ich ubywania świadczy o pewnym trendzie. Zaczął się w momencie, kiedy zostaliśmy przy samej chemii, bez wspomagania innymi lekami. Stąd decyzja, żeby jednak zostać w szpitalu do środy (wtedy podana będzie winkrystyna), a ze względu na to, że dołączymy do terapii nowy lek, CZD chce mieć Marysię pod nadzorem, więc będą ją obserwować przynajmniej przez jedną dobę. Czyli do domu najwcześniej w czwartek. W sumie nie zdziwiła mnie w ogóle ta decyzja. Przewidywałem taki rozwój wypadków jeszcze w weekend, bo w sumie mało logiki byłoby w wypisywaniu pacjentki na 2 dni, by potem przyjmować ją na dobę.
Sonia też sprawia wrażenie pogodzonej z losem, a warunki pobytowe dodatkowo temu sprzyjają.
Mój kryzys z wczoraj chyba też zażegnany. Trwał do momentu, kiedy rano przytuliłem Marysię i Anię. Dziewczyny dodają sił :)
3 komentarze:
Trzymajcie się wszyscy, będzie dobrze!!! Ściskam. Ola J.
Walcz stary!
jestem z tobą!
KM
Marysiu, dasz radę. Jesteście wielcy . Życzymy Wam dużo siły.
Prześlij komentarz