Mija właśnie pierwsza miesięcznica życia dziewczynek. Nawet nie wiem, kiedy to minęło. Pewnie mówi tak każdy rodzic noworodka, ale tu sytuacja jest aż nadto wyjątkowa. Kilkadziesiąt kursów do Międzylesia i z powrotem, wizyty babć, lekarze, pielęgniarki, zdjęcia, nerwy, radość i zmartwienie: wszystko w okamgnieniu.
Niesamowicie dziękujemy i tym, którzy pomagają nam namacalnie, i tym, którzy choćby czytając te wypociny wspierają nas na odległość. Bez tego wszystkiego pewnie nie dalibyśmy rady.
Dziś jeszcze smutne doniesienia z najbliższego sąsiedztwa w klinice onkologii. Jeszcze przed kilkoma dniami sąsiadami Marysi w kolejnej sali byli Lenka i Wiktor. Chłopiec wrócił już, niestety niewyleczony, do domu. Dziewczynka, której stan był ponoć jeszcze gorszy, zmarła dziś o 6.20 rano. Coś chwyta za gardło i długo nie chce puścić, kiedy patrzy się na pustą sąsiednią salę, wchodząc do Marysi.
RIP, Aniołku.
1 komentarz:
Jesteśmy z Wami. Cały czas. Marcówka.
Prześlij komentarz