środa, 18 września 2013

Zatrzymane w Międzylesiu

Tym razem do CZD Sonia pojechała z Marysią sama. Zgodnie z procedurą: najpierw badanie krwi, potem podanie chemii. Niestety wyniki gorsze niż przed tygodniem: spadek ilości płytek krwi (do 37 tys.), hemoglobina na marniejszym poziomie. Jedyna pozytywna informacja to obniżenie poziomu D dimerów.

Decyzja: Marysia musi zostać w szpitalu. Po to, żeby jutro ponownie pobrać i zbadać krew. Również dlatego, że w domu niepokojące sygnały: Ewa w poniedziałek wróciła z przedszkola z kaszlem, który wprawdzie przeszedł jej błyskawicznie, ale zaraz potem zakatarzona została Ania. A jakakolwiek infekcja mogłaby być dla Marysi bardzo groźna.

A więc powtórka z "rozrywki". Transport niezbędnych rzeczy do Międzylesia, tym razem w towarzystwie Ewy i Ani, bo przecież dodatkowego wsparcia babć już nie ma. Szczęście w nieszczęściu, że Sonię z Marysią ulokowali w nowym, ultranowoczesnym budynku CZD, Klinice Pediatrii i Żywienia. Wszystko dlatego, że w klinice onkologii trwa remont i przyjmują tylko tych pacjentów, u których istnieje zagrożenie życia.

Mają własny pokój. A wnętrza tej budowli wyglądają lepiej, niż te zdjęcia, które mogliśmy oglądać, kiedy w serialu Dynastia amerykański szpital podejmował Blake'a Carringtona. KPiŻ to parterowy budynek, podziemiami połączony z głównym gmachem CZD, gdzie z pokoju można wyjść na mini-taras, za którym zaczyna się las. To dopiero prawdziwy wywczas!

Jutro kolejna morfologia, po której zadecydują, co dalej. Według mnie, pozostanie przy dotychczasowej terapii (sama winkrystyna), a do tego toczenie erytrocytów by zwiększyć wskaźnik hemoglobiny, to przyznanie się do porażki i cicha zgoda na dalszy regres. Jest jeszcze opcja w zanadrzu, czyli włączenie kolejnego leku. Czas pokaże.

1 komentarz:

Gosia pisze...

chciałoby się powiedziec "miłych wczasów" ale jakoś smutna ta jesień, pogoda okropna i wszystko znów nie takie....jesteśmy z Wami