Do sprawy mam już pewien dystans, więc mogę wreszcie ocenić. Wiem, że niektórzy znajomi (właściwie jedna para) bardzo się zawiedli rodzeniem w szpitalu na Inflanckiej w Warszawie. Długo zastanawialiśmy się nad tym wyborem, a kluczowym argumentem "za" było to, że żona dobrze go już znała i wiedziała, że będzie się tam czuć w miarę bezpiecznie. Dziś oboje wiemy, że to był najlepszy z możliwych wybór. Nie wydaliśmy żadnej złotówki (nie licząc 50 zł. za zdjęcie, które u góry ekranu), a do dyspozycji mieliśmy (albo mamy):
- świetną i troskliwą położną, pamiętającą nas jeszcze ze szkoły rodzenia (pewnie dlatego, że zadawaliśmy dużo pytań);
- osobną salę na czas porodu;
- znieczulenie;
- opiekę wspaniałej specjalistki od doradzania w kwestii laktacji.
Na deser zdjęcie wykonane dzięki ostatnio kupionemu statywowi.
2 komentarze:
zakaz posiadania kwiatów na sali poporodowej jest standardem - z tego co mi wiadomo i z doświadczenia piszę - nie widzę w tym problemu, kwiaty można powąchać sobie w domu :-)
Dzięki wielkie za wrażenia z pobytu w szpitalu, pewnie też wszystko zależy akurat od okoliczności, samopoczucia i humoru personelu:) O Szpitalu na Inflanckiej słyszłam już mnóstwo skrajnych opinii..
Ale fajnie poczytać Twoją relację. Pozdrawiam całą trójeczkę:)
Maria
Prześlij komentarz