środa, 18 marca 2009

Rozkojarzenie

Jako zaplecze organizacyjno - logistyczne dla moich pań, powinienem być przynajmniej dobrze zorganizowany. Zawsze miałem z tym problemy, ale teraz nastąpiła rozsypka totalna. Moje rozkojarzenie sięga chyba zenitu. Kluczami do garażu próbuję zamknąc samochód, dostawę czegoś tam mylę z odbiorem innej rzeczy, kluczę po ulicach bez wcześniejszego dokładnego sprawdzenia mapy itd. 

Za to rozkoszuję się wzruszaniem. Słyszę, że szwagier popłakał się wczoraj po otrzymaniu MMSa ze zdjęciem siostrzenicy - mam łzy w oczach. W radiu mówią o zbliżającej się wiośnie - identyczna reakcja (przez czas ciąży cały czas kojarzyłem wiosnę z ujrzeniem córki). Trzymam ją w ramionach - raz na kilka minut pot oczu.

Jedno z drugim łączy mi się w logiczną całość.

I jeszcze ujęcia z dzisiaj (UWAGA: "bokserski" nos zawdzięcza ponoć mozolnemu wydostawaniu się na świat przez całkiem nieduży otwór, co powinno się zmienić):


 

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

ojoj, nos się zmieni czy ten otwór?:) bo jakoś tak niedopowiedziane ;pp ale na pewno jest to wynik tego słodkiego roztargnienia:)

Anonimowy pisze...

a tak poza otworem, to jak z nosem baby jagi pić mleko? Chyba wszystkie dzieci takie nochale mają, tak jak za dużo skóry :) ale chyba to w nich jest tak urzekające...

Anonimowy pisze...

Ale tekst o płaczącym szwagrze mogłeś przemilczeć... ~szwagier