Dziś rano odwiedziła nas koleżanka (właśnie ją poznałem, ale mam nadzieję, że nie obrazi się za "koleżankę"), która miała przeprowadzić sesję fotograficzną naszej córki, dysponując profesjonalnym sprzętem i okiem fotografa dużo lepszym, niż nasze. Uprzedziła nas, że mieszkanie trzeba porządnie nagrzać, by nawet bez pieluchy Ewa nie płakała z powodu zimna. Tak też uczyniliśmy. W tropikach sięgających 27 st. C wytrzymać było ciężko, ale czego nie robi się dla dziecka...
Nastąpił I akt sesji, po którym młoda miała zasnąć i być pasywnym obiektem dla obiektywu w sesji II. Cóż, nikt nie oczekiwał, że nasza pociecha przez cały czas nie zmruży oka, widocznie zainteresowana panującym wokól niej rozgardiaszem. Co więcej, chcąc jej zaśnięcia i oferując kolejne porcje pokarmu, uzyskiwaliśmy rezultat niespodziewany: kupa, kupa, kupa (ilość się zgadza). Doszło do tego, że specjalnie przygotowany przez Sylwię (fotograf) bialutki kocyk został uszkodzony przez brązowy element. Po szybkim praniu wysechł i czeka na oddanie właścicielce.
Oczywiście Ewa zasnęła kamiennym snem na kilka godzin bezpośrednio po wyjściu koleżanki. Przekorna bestia.
Na dowód zeznań, obrazy zrobione w trakcie pobytu Sylwii i chwilę po nim:
3 komentarze:
"Koleżanka" bardzo się cieszy, że mogła poznać Waszą przemiłą trójkę :-) Kocyk to tylko kocyk, za to modelka - pierwsza klasa! Mam nadzieję, że wytrzymacie jakoś oczekiwania na zdjęcia, wysłałam właśnie pierwsze do Sonii na zaostrzenie apetytu.... :-)
Dziękujemy - są cudne! Oczywiście przebieramy dolnymi kończynami, żeby zobaczyć resztę, ale rodzicielstwo to też nauka cierpliwości, więc postaramy się spokojnie poczekać ;)
Ewa jest cudowna!!!Fotka jak słodko śpi rozbroiła mnie na łopatki:)Mała modelka niedługo będzie pozować i to profesjonalnie:)
Pozdrawiamy
Justyna & Maja & Jarek
Prześlij komentarz