środa, 2 października 2013

Podróż do Gdańska i jej sens

Z Gdańska wróciliśmy tuż po 1.00. Ja niestety mam tak, że po podróży adrenalina nie pozwala na spokojny sen, więc czuwam. Później w ciągu dnia tego pożałuję, ale póki co, po prostu spać się nie chce.

Podróż okazała się sielanką. Dziewczyny przez całe 4 godziny podróży na północ spały, a pierwsza aktywność pojawiła się u Marysi przy zjeździe z autostrady na obwodnicę trójmiasta (bo się zatrzymaliśmy, by zapłacić). W stronę południową , czyli z powrotem jeszcze lepiej, bo oprócz kilku stęknięć cała przeprawa właściwie bez przystanków. Dzielne podróżniczki!

Po konsultacje do Gdańska jechaliśmy przede wszystkim po to, by upewnić się co do słuszności koncepcji leczenia Marysi i jej ewentualnej modyfikacji. Doktor, który wyspecjalizował się w naczyniakach, ma dużo międzynarodowych kontaktów, lata po świecie by brać udział w konferencjach na ten temat, publikował, wydawał nam się dobrym źródłem dalszej inspiracji.

Wybraliśmy się też po to, by z listy możliwych zadań, które mogą przyczynić się do jakiejkolwiek pomocy Marysi, odhaczyć kolejne. Tak, by później nie mieć wątpliwości, że mogliśmy zrobić więcej. 

Rzeczywiście, wartość tej wizyty to przede wszystkim uspokojenie i nabranie przeświadczenia, że jesteśmy na dobrej drodze. Okazuje się, że sukcesy Hiszpanów (prosta metoda VAT, o której w 3. akapicie wpisu) w walce z tą paskudną chorobą wcale nie są tak oczywiste, a Francuzi publikują prace o nawrotach objawów u dorosłych ludzi. W naszej, wczesnej sytuacji być może nie warto się tym póki co martwić, ale nasze zaskoczenie było spore. 

Nabraliśmy też wiary, że CZD jest dobrym miejscem do leczenia Marysi. Bo sami zaczynaliśmy kombinować, czy nie byłoby lepiej, gdyby przenieść dziecko do Gdańska, zawieźć do Berlina (kolejna z opcji "po drodze") czy polecieć do Bostonu. Okazuje się, że przekombinowanie może w tym przypadku przynieść skutki gorsze od zamierzonych.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

W takim razie może należałoby przeprosić personel lekarski z CZD za wcześniejsze , chyba niesprawiedliwe, komentarze?
Bo zarzucał im Pan niekompetencję i lenistwo.
A lekarze z Madrytu i Gdańska mieli znać metody leczenia, które dawały 100-procentową pewność wyzdrowienia.
Niezależnie od powyższego komentarza bardzo współczuję chorej Marysi i Rodzicom.

Unknown pisze...

Nie, nie należałoby. Radzę czytać niewybiórczo i ze zrozumieniem.