środa, 6 listopada 2013

Jeszcze o lekarzach

Ale nie, żebym ja się w temacie znów mądrzył. 

Dziś dokończyłem lekturę wywiadu z ostatniego wydania PlusMinusa, czyli weekendowego dodatku do Rzepy. Rozmowy z lekarzem pracującym w hospicjum dla dzieci. Polecam cały tekst, bo wart przeczytania i przemyślenia: http://www.rp.pl/artykul/1061435-Zycie-za-jeden-usmiech.html. Ale szczególnie zainteresował mnie ten fragment:


Z automatu przypomniała mi się kwestia jednej z pań profesor z kliniki onkologii CZD, którą cytowałem w trzecim akapicie tutaj: http://bit.ly/1hk2zbk

A teraz się jednak pomądrzę, bo problem jest moim zdaniem bardziej złożony i trudniejszy, niż diagnoza doktora. Bo to my: pacjenci, rodzice pacjentów, dzieci pacjentów, w większości zachowujemy się jak stado baranów, nie wymagając od lekarzy traktowania jak "samodzielne, autonomiczne jednostki". Nie pytamy, nie dociekamy.
Słusznie obalony wcale nie tak dawno system nauczył nas strachu przed instytucjami czy ludźmi, od których wiedzy czy kompetencji zależy nasz los. Lekarzy to nie usprawiedliwia, ale nie tylko oni są winni.

Nie pierwszy raz się z tym zetknąłem, szokując się jakąś postsowiecką biernością w mentalności rodaków. Choćby tutaj: https://www.facebook.com/AlfaStarNieuczciwe?ref=hl. Nawet przed firmą zachowującą się nie fair wobec swoich klientów ci ostatni woleli/chcieli chować głowy w piasek.

Swego czasu wierzyłem nawet, że można to zmienić i miałem na to nawet pewien pomysł . Z wiekiem tę wiarę tracę, nie mówiąc o braku czasu na przekucie pomysłu w czyn...

Brak komentarzy: