Dla zaniepokojonych: Sonia już w dobrej formie, doprowadzona z moją pomocą pod prysznic sama dokonała całej reszty czynności.
Chwali się pamiętaniem wszystkich PINów, niezapomnianą znajomością angielskiego i kilku innych z mózgiem związanych zadań. Czyli główka pracuje :)
Będzie trzeba popracować nad nową fryzurą z powodu wygolenia części czarnej kreacji, ale w ogóle nie zamierzam się w to mieszać :)
Najbardziej bolesne jest wylewanie odciąganego systematycznie pokarmu. Bo silne leki przeciwbólowe i antybiotyki mogłyby dziewczynkom zaszkodzić. Na szczęście córki dają sobie świetnie radę karmione sztucznym. A Sonia bardzo ambicjonalnie podchodzi do sprawy, więc od czwartku wróci do karmienia piersią. Odradzałem, by ją zluzować. Bez rezultatu.
Rano wyprawiamy się z Marysią na chemię. Poprzedzoną badaniem krwi. Płytek, płytek jak najwięcej!
1 komentarz:
myślę o Was cały czas. wstałam dziś rano, nakarmiłam królewicza i właśnie myślałam o Soni, która musi ściągać pokarm i wylewać, tak jak ja kiedyś gdy moja starsza córeczka leżała w szpitalu. a potem robiłam sobie kawę i myślami byłam w międzylesiu...myślę o Was, trzymam kciuki.
kondolyza
Prześlij komentarz