Zajęcia w szkole rodzenia historią. Dobrze, bo nie trzeba już codziennie jeździć w to samo miejsce o tej samej porze (jak to w szkole). Szkoda, bo to jedyne towarzystwo, które ma jeden wspólny najważniejszy temat [reguła: im starsi przyszli rodzice, tym większe dociekliwość i zainteresowanie]. W innym gronie nie będę przecież zamęczał przyjaciół/znajomych opowieściami o pieluchach, dietach, kąpaniu.
Po ćwiczeniach z lalkami przyjdzie pora na praktykę z wierzgającym się i krzyczącym maleństwem. Z dzisiejszej perspektywy rozkosz, a jak będzie, się okaże.
Dla niewtajemniczonych: obok obrazek, jak tata nie powinien trzymać dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz