środa, 3 grudnia 2008

Boys do cry

W szkole rodzenia nauczyłem się kilku rzeczy, ale teraz o jednej, której się nie spodziewałem. Że wrażliwośc nie zależy od statusu społecznego, inteligencji czy poziomu intelektualnego. Wiele razy na myśl o mojej córce w oczach pojawiały mi się łzy i myślałem, że jestem dziwny i wyjątkowy. Nieprawda. Jest nas mnóstwo, a udowodniły mi to warsztaty z psychologami (swoją drogą, ciekawa to psychoterapia, kiedy w jednej sali siedzi dwadzieścia kilka osób). Kolegom pociły się oczy na samą myśl o swoim pierwszym dziecku. Przy tym jeden z nich ostrzegł, że nie będzie więcej mówił, bo zaraz zacznie ryczeć. I nieważne, czy był w stanie opowiedzieć to terminami wyszukanymi w słowniku wyrazów obcych. Czapki z głów.
Samiec niewrażliwy? Bzdura!

Brak komentarzy: