Wiem, ostatnio wpisywałem tu rzadziej niż wcześniej. Usprawiedliwienie jest takie, że niewiele się działo. Owszem, w międzyczasie komputer w niezrozumiały dla mnie sposób stwierdził, że Ewa waży 2, 38 kg. W tym samym międzyczasie kolejne badania. I odmowa posłuszeństwa ze strony natchnienia. Pocieszenie jest takie, że wbrew Marksowi przedkładam jakość nad ilość.
Nie będę się więcej tłumaczył. Wczoraj odwiedził nas kuzyn Ewy Ignacy wraz z mamą (kolejność wymieniania podmiotów przypadkowa), co autor wykorzystał (z lekkim stresem) do ćwiczenia obsługi malucha. Jeden z (niewyraźnych) efektów poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz