czwartek, 5 lutego 2009

Daleka przyszłość

Często zastanawiam się, jak byłoby jej najlepiej, jakie ścieżki rozrysować, żeby wybrała odpowiednio. Ostatnio myślałem nawet, czy powinna się uczyć chińskiego wobec wszechobecnej ekspansji ludu z kraju środka. A może Indie przeważą (chociaż ci akurat kłopotów z angielskim nie mają)? Albo inaczej - biorąc pod uwagę, jaką przewagę w świecie tzw. biznesu mają tzw. native speakers, być może najlepszym rozwiązaniem dla mojego dziecka byłyby studia w Wielkiej Brytanii czy Stanach [strach mnie ogarnia, co byłoby, gdyby po nich zachciała pobyć dłużej]? Wszystko pięknie, ale czy to gwarantuje (albo chociaż uprawdopodobnia) szczęśliwe życie?

Być może odnajdzie swoje przeznaczenie w sprzedawaniu warzyw, sprawdzaniu szkolnych wypracowań, a może w adwokackich wywodach czy prezentacjach dla zarządów? Z pewnością będę zachęcał, by wybrała zgodnie z sumieniem i wyczuciem. Oby oba nie zawiodły.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Drogi Tato. Wyobrazni i dalekosieznego zmyslu planowania to Ci tylko pozazdroscic:)))Pozdrawiam! [cafe-m]

Unknown pisze...

Sam w ułomności swojej do wszelkich błędów przyznać się mogę ;)

Anonimowy pisze...

My bardzo chcemy by Ignacy był akrobatą dlatego przewroty i podrzucania ćwiczymy mozolnie każdego dnia