piątek, 13 lutego 2009

Wehikuł dla cudu

Dotarł do nas wózek. Historia jego wybierania jest dość skomplikowana, więc ograniczę się do głównych zdarzeń. Kandydat musiał spełnić kilka niezbyt wydumanych wymagań:
- być tak samo dziewczęcym, jak chłopięcym (bo może przydać się później);
- mieć możliwość przekręcania, lawirowania, modyfikowania, kluczenia i dużo więcej;
- być w atrakcyjnej relacji cena/jakość ( na korzyść tej drugiej).

Zaczęliśmy od sklepu, w którym pan doradzający znał się tak samo na wózkach, jak my po 1 dniu od decyzji, że będziemy go kupować. W kolejnym sklepie zjawiła się pani - anioł, po której widać było, że nie tylko zna się na rzeczy, ale (unikat!) lubi swoją pracę. I doradziła. Po naszej pierwszej idiotycznej reakcji (wózek polskiej produkcji?!), zaczęliśmy reagować na argumenty. Efektem zachwycaliśmy się dziś jazdami próbnymi po nawierzchni równej, czyli podłodze mieszkania. Zwycięski kandydat poniżej.

PS. W nawiązaniu do wczorajszego wpisu, trąba lekko się odkleja temu słoniu!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam serdecznie:) z przyjemnością poczytuję sobie Pańskie przygotowania do przyjścia na świat małej Ewy:))
Czy mogę się dowiedzieć, jakiej firmy i jaki model jest tego zwycięskiego wózka?:) pozdrawiam
Maria

Unknown pisze...

Proszę bardzo: wózek nazywa się Jedo Vedi Classic