czwartek, 19 lutego 2009

Cukier a tradycja

Podczas pierwszych miesięcy ciąży żona (czyli mama) niespecjalnie miała ochotę na słodycze. W diecie przeważały raczej śledzie. Otoczenie w postaci koleżanek (przeważnie) i kolegów z pracy, posługując się wiecznie żywymi mądrościami ludowymi prorokowało jednoznacznie: będzie chłopiec! Później wróciła do tradycji sprzed ciąży, czyli czerpania niesamowitej przyjemności z jedzenia słodkości.

Aż wreszcie odkryła się wcześniej wspominana cukrzyca, co było momentem zwrotnym, jeśli chodzi o dietę. Gdyby trafiło na mnie, nie byłoby z tym problemu [już w dzieciństwie moja mama mogła wymieniać kartki na wyroby czekoladopodobne na te, za które można było kupić inne produkty, a do dziś zjedzenie całego kawałka tortu to dla mnie katusze przecierpiane w imię szacunku dla autora], ale w jej przypadku to mordęga.

A piszę o tym dlatego, że dziś tłusty czwartek. Bez pączka.

Brak komentarzy: