piątek, 24 stycznia 2014

Słyszące ucho

Od jakiegoś czasu brakowało tu dobrych wiadomości. Niby czaszka Marysi nabrała pożądanych kształtów. Ale skoro guz wdarł się do jej kości, to ten trend może się odwrócić w momencie, gdy kask zdejmiemy na dobre. Niby optycznie guz się zmniejszył. Ale rezonans ujawnił, że jego rozmiary wciąż są zbyt duże, by mówić o wyraźnej poprawie.

Aż dziś wybraliśmy się na wizytę do audiologa. System przekazywania danych w CZD (przeniesienie karty pacjenta z jednego piętra na drugie) wprawdzie ponownie zawiódł, co skutkowało krótkotrwałymi nerwami i podniesionym głosem, ale w końcu się udało [żeby było jasne: sam mógłbym pójść po kartę Marysi i zanieść ją w zębach do audiologów, tyle że nikt nam tego nie zlecił pomimo, że dzień wcześniej uprzedzaliśmy o wizycie, a szpital obiecał dostawę danych na czas, czyli przed naszym przyjściem].

Wszystko okazało się nieważne w momencie, gdy usłyszałem, że do lewego ucha Marysi nie ma zastrzeżeń, a badanie przesiewowe świadczy o tym, że słyszy! Jeszcze jesienią był to średni niedosłuch graniczący z głębokim, więc, jak stwierdziła doktor: "zmiana jest radykalna". Wcześniej usłyszeliśmy, że "najwyżej będzie nosić aparat".

Kwestia działania chemioterapii? Korekcja kształtu głowy spowodowana noszeniem kasku? Czy się pogorszy i wrócimy do pytania o aparat? Nie wiemy. Ale jest lepiej i to jest news, na którym warto się skupić!

Toast, czytelniku! :)


5 komentarzy:

malinowa pisze...

Wznosimy toast naszą flaszką bebilonu;)

Unknown pisze...

Na zdrowie! ;)

Anonimowy pisze...

Wszystkiego dobrego:-)

Unknown pisze...

Trzymam kciuki

Gosia pisze...

Cudowna wiadomosc, calusy dla Maryni