Od jakiegoś czasu brakowało tu dobrych wiadomości. Niby czaszka Marysi nabrała pożądanych kształtów. Ale skoro guz wdarł się do jej kości, to ten trend może się odwrócić w momencie, gdy kask zdejmiemy na dobre. Niby optycznie guz się zmniejszył. Ale rezonans ujawnił, że jego rozmiary wciąż są zbyt duże, by mówić o wyraźnej poprawie.
Aż dziś wybraliśmy się na wizytę do audiologa. System przekazywania danych w CZD (przeniesienie karty pacjenta z jednego piętra na drugie) wprawdzie ponownie zawiódł, co skutkowało krótkotrwałymi nerwami i podniesionym głosem, ale w końcu się udało [żeby było jasne: sam mógłbym pójść po kartę Marysi i zanieść ją w zębach do audiologów, tyle że nikt nam tego nie zlecił pomimo, że dzień wcześniej uprzedzaliśmy o wizycie, a szpital obiecał dostawę danych na czas, czyli przed naszym przyjściem].
Wszystko okazało się nieważne w momencie, gdy usłyszałem, że do lewego ucha Marysi nie ma zastrzeżeń, a badanie przesiewowe świadczy o tym, że słyszy! Jeszcze jesienią był to średni niedosłuch graniczący z głębokim, więc, jak stwierdziła doktor: "zmiana jest radykalna". Wcześniej usłyszeliśmy, że "najwyżej będzie nosić aparat".
Kwestia działania chemioterapii? Korekcja kształtu głowy spowodowana noszeniem kasku? Czy się pogorszy i wrócimy do pytania o aparat? Nie wiemy. Ale jest lepiej i to jest news, na którym warto się skupić!
Toast, czytelniku! :)
5 komentarzy:
Wznosimy toast naszą flaszką bebilonu;)
Na zdrowie! ;)
Wszystkiego dobrego:-)
Trzymam kciuki
Cudowna wiadomosc, calusy dla Maryni
Prześlij komentarz