piątek, 10 stycznia 2014

Ocena po rezonansie

Pamiętam swoje pierwsze wrażenie po porodzie i ujrzeniu Marysi. Biegałem między salą, gdzie leżała Sonia z Anią i tą, w którym umieszczono Marysię w oczekiwaniu na karetkę mającą ją przewieźć do CZD. To, co powiedziałem wtedy Soni, brzmiało mniej-więcej tak: "ona nigdy nie będzie zdrowa". Wstyd mi za te słowa, ale tak było.

Potem miało być jeszcze gorzej. Ale im dłużej trwała terapia, tym było lepiej. I dynamika zmian spowodowała, że znów z całą swoją naiwną arbitralnością oznajmiłem, że "do końca roku guza zlikwidujemy".

Nie zlikwidowaliśmy. Dziś jesteśmy po rozmowie z doktor, która od początku Marysię prowadziła. Po rezonansie ocena lekarzy jest taka, że wprawdzie śmieciuch nie drąży głęboko, ale jest bardzo rozległy. Co gorsze, naczyniak obejmuje również kości czaszki, co pewnie tłumaczy nadmierny rozrost tej części głowy Marysi, gdzie intruz jest zlokalizowany. Ucho środkowe wprawdzie nie ucierpiało, ale wpływ śmieciucha na stan lewego ucha może być mocno negatywny...

Mówią też, że wpływu na mózg nie ma. Uff.

Czyli jesteśmy gdzieś pośrodku. We wrześniu dzisiejszy stan Marysi kupowalibyśmy za wszystkie pieniądze. Późniejszy entuzjazm z kolei został mocno przytłumiony. Bo Marysię czeka jeszcze długa walka....

Brak komentarzy: