środa, 22 kwietnia 2009

Naklejanie a myślenie

Zawsze zastanawiał mnie sens naklejania przez rodziców czegoś takiego na tylnej szybie samochodu:
Moje zdanie jest takie, że jeśli rodzic chce się wszem i wobec pochwalić latoroślą innym użytkownikom dróg, to ma to uzasadnienie. Tylko po co? Bo jeśli ma cel taki, żeby zwiększyć bezpieczeństwo dziecka, to naklejka na samochodzie nijak się ma do zachowania innych kierowców.  Czyli bez sensu. 

A jako użytkownik dróg, który mocno "statusiał", muszę się przyznać, że przeraża mnie agresja i bezmyślność współtowarzyszy jazdy (przynajmniej w Warszawie), szczególnie w kontekście słów ŚP. ks. Tischnera (w przybliżeniu): co wartościowego zrobisz Synu z tymi pięcioma minutami, które zaoszczędzisz dzięki szybszej jeździe?

Wniosek: mniej naklejajmy, więcej myślmy. Jak zawsze, optymistycznie podchodzę do reakcji ludzkości, na czym często się zawodzę. 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

W zupełności popieram, nie widzę sensu ani tym bardziej zależności między naklejką a zachowaniem innych kierowców. Chyba, że chodzi o obwieszczenie całemu światu: Tak, jestem rodzicem:)
Maria

Anonimowy pisze...

z drugiej strony, po co inwalidzie naklejka obwieszczająca o tym że jest inwalidą, bo przecież chyba nie po to by się pochwalić, że jest kaleki. Ja myślę, że te naklejki mają jednak jakiś sens, choćby wtedy gdy się parkuję na miejscu przeznaczonym dla matki z dzieckiem.

Unknown pisze...

A czy są gdzieś miejsca dla matki z dzieckiem? Jeśli tak, to dlaczego tylko dla matki, a nie ojca, bo czuję się dyskryminowany? ;)

W przypadku inwalidów pełna zgoda

Anonimowy pisze...

Myślę, że miejsca dla matki z dzieckiem są na większości parkingów centrów handlowych. Wydaje mi się, że piktogram przedstawia postać w sukience i z wózkiem, ale nie mam co do tego pewności. No i chyba nie należy w związku z tym czuć się dyskryminowanym, bo zwyczajowo dziecko kojarzone jest jednak z matką, a np urlop nazywa się macierzyńskim, nie ojcierzyńskim