Zawsze zastanawiał mnie sens naklejania przez rodziców czegoś takiego na tylnej szybie samochodu:
Moje zdanie jest takie, że jeśli rodzic chce się wszem i wobec pochwalić latoroślą innym użytkownikom dróg, to ma to uzasadnienie. Tylko po co? Bo jeśli ma cel taki, żeby zwiększyć bezpieczeństwo dziecka, to naklejka na samochodzie nijak się ma do zachowania innych kierowców. Czyli bez sensu. A jako użytkownik dróg, który mocno "statusiał", muszę się przyznać, że przeraża mnie agresja i bezmyślność współtowarzyszy jazdy (przynajmniej w Warszawie), szczególnie w kontekście słów ŚP. ks. Tischnera (w przybliżeniu): co wartościowego zrobisz Synu z tymi pięcioma minutami, które zaoszczędzisz dzięki szybszej jeździe?
Wniosek: mniej naklejajmy, więcej myślmy. Jak zawsze, optymistycznie podchodzę do reakcji ludzkości, na czym często się zawodzę.