sobota, 14 grudnia 2013

Ewa w kapciach 2

Cała przygoda Ewy ze Slippers Show (Slippers to marka ręcznie szytych kapci, w których tańczyły dzieci, o czym zapomniałem wspomnieć ostatnim razem) zaczęła się od tego, że mieliśmy wątpliwości, czy zgłosić ją do właśnie ogłoszonego w szkole Egurroli castingu. Żeby w razie czego nie czuła się zawiedziona, żeby ewentualna porażka nie podcięła skrzydeł itd. W końcu zdecydowaliśmy się spytać ją, "czy chce dołączyć się do tej zabawy". Uprzedzając, że jak będą potrzebować do występu dziewczynek z czarnymi włosami, to pewnie takie wybiorą i żeby się nie przejmowała.

Casting się odbył i Ewie nawet nie przyszło do głowy, że mogłaby w nim nie uczestniczyć. W jego trakcie kilkakrotnie żałowałem, że dałem się wciągnąć w tryby machiny "szaleni nad-ambitni rodzice z ich niby-zdolnymi dziećmi". Ale jak się powiedziało "A"...

No i okazało się, że nie wybrali... Ewa w ogóle się nie przejęła, podczas gdy niespodziewanie sam poczułem się dziwnie: "jak to, mojego dziecka?!" Zaczęliśmy wypytywać, co się działo podczas castingu. Wg zeznań najpierw kazano dzieciom "przejść luźno". Po tym, jak Ewa zaprezentowała nam swój "luźny chód", nie mieliśmy wątpliwości. Mieli rację. Nie nadaje się ;)

Ale potem okazało się, że producent kapci upierał się, by występowały dzieci młodsze niż 6-10 lat, więc Ewę dokooptowano. Ot, cała historia wejścia w świat show-bizu ;)

I na koniec refleksja: w sobotę rano zawiozłem do centrum handlowego dziecko, które nie wiedziało, co to pozowanie do zdjęć. No, może sztuczny uśmiech został wcześniej opanowany. W niedzielę wieczorem Sonia przywiozła z centrum handlowego dziewczę, które na widok obiektywu wdzięczy się jak gwiazda. Chyba trzeba będzie przeprowadzić sesję terapeutyczną pt. "ściąganie na ziemię". Żart. Woda sodowa do głowy nie uderzyła ;)








[AUDYCJA ZAWIERAŁA LOKOWANIE PRODUKTU] ;)

Brak komentarzy: