Boston przesyła pozdrowienia i cieszy się ze zdjęcia, które przesłaliśmy, jako rodzice wdzięczni za merytoryczną pomoc:
Dla porównania: z CZD nie dostaliśmy odpowiedzi na żaden z maili (poza jednym wyjątkiem), zdjęć, itp. Jak widać, ordynator bostońskiej kliniki, specjalista po raczej ciężkich studiach na Harvardzie, konsultujący podobne przypadki z całego świata ma więcej czasu, chęci i empatii ("Thanks for sharing this adorable picture"), niż nasi medycy.
Bezpośrednio po powrocie z Międzylesia Marysia była w znakomitym humorze, który udzielił się też Ani:
Dla zainteresowanych: nagrany wczoraj chichot Ani w reakcji na wygłupiającą się przed nią Ewą: http://vocaroo.com/i/s1xZQUyJ1KvX.
Niestety, wieczorem było już gorzej. Wijącą i prężącą się po chemii Marysię naprawdę trudno było uspokoić, a nasza wytrzymałość znów poddana była poważnej próbie. Przetrwaliśmy i mamy nadzieję, że noc będzie spokojna...
2 komentarze:
Cudaki dwa :* Buziaki przesyłam. Kasia Niemiec (mama Wiktorka F.)
Dzięki Kasiu! :)
Prześlij komentarz