piątek, 28 listopada 2008

A imię jego... lub jej

Tata: Ma być Jasiu [chwila zastanowienia: właśnie jeden z przyjaciół nazwał tak swojego nowonarodzonego syna]. Mama: Zawsze marzyłam o tym, żeby mój syna miał na inię Mateusz, poza tym w mojej rodzinie tylu Janów, że dziecko w towarzystwie rodziny będzie zbyt często machało głową. Niekończące się dyskusje, jakie imię dla dziewczynki lub chłopca pasuje do naszego nazwiska i ciągłe wspominanie, z jakimi życiowymi traumami nam się kojarzą. Swoją drogą, gdyby wybierający imiona wiedzieli, jakie konsekwencje w ciągu następnych dekad będzie to miało...
W końcu wybieramy metodę: Ż. wybiera imię dla chłopca, tata dla córki (suma summarum synek mamusi, córeczka tatusia). Mama obstawia Tymona (przy akceptacji głowy (lub szyi) rodziny) - bo pięknie, tata chce Ewę - bo najpiękniej. Jeszcze tylko dyskusja, czy dziecko powinno mieć drugie imię i ... przynajmniej chwilowy rozejm. 

Brak komentarzy: