Miałem chytry plan. Przez chwilę pomyślałem, że zaległości w pisaniu bloga wytłumaczę przerwą wakacyjną. Na szczęście tylko przez chwilę, bo na co dzień nie zajmują się obsługą ruchu turystycznego, żeby w czasie kanikuły mieć mniej wolnego czasu. Trzeba więc przynać się do jawnego zaniedbania, wzmożonego lenistwa i naturalnego braku weny przez ostatnie tygodnie. A im dłużej ta przerwa trwa, tym trudniej jest ją zakończyć, co kiedyś już przerabiałem przy okazji pisania pewnej pracy.
Przystępuję więc do nadrabiania straconego czasu i aktualizacji wydawnictwa. Co wcale takie łatwe nie jest: segregacja zdjęć i filmów, powrót pamięcią do zdarzeń, szukanie w nich szczegółów, które są ważne... Wniosek: trzeba było tego nie zapuszczać!
Dla pocieszenia jeden z weselszych filmów z wakacji (trwających niestety tylko kilka dni), czyli dowód, że człowiek (jakkolwiek mały) może się budzić szczęśliwy z plenerowej drzemki.
PS. A po przerwie nijak nie mogę sobie poradzić z ustawieniami czcionki i odległości między wierszami. Nie taki Google doskonały...
2 komentarze:
Uroczy Film:))) Uroczego macie Szkraba...a ja no cóż.. jestem w 4 miesiącu ciąży i tym bardziej się cieszę, że cisza na blogu została przerwana:)) pozdrawiam
Maria
Gratulacje! No i powodzenia! :)
Prześlij komentarz